Nasza rocznica:)

6 października 2012

Być rodzicem

Dzisiaj trochę refleksji nad sensem "posiadania" dzieci. Posiadania?Moze  raczej dawania życia dzieciom.
Dzieci się ma, ale nie dla siebie, są nam dane w darze,   tylko chwilowo i przejściowo. Przychodzą na świat nie dla nas. My rodzice mamy za zadanie ukształtowac i nadac im jakąś formę.Najlepszą jaką potrafimy.
Pewnie nieraz usłyszało się od własnego dziecka w chwili jakiejś złości ,kłótni " po co mnie urodziłaś, wolałbym/wolałabym aby mnie nie było".
Sama stanęłam kiedyś przed takim pytaniem ze strony syna . Tłumaczyłam mu, że po to,żeby mógł żyć dla innych, bo ja z tego tytułu nie mam zbyt wiele korzyści ,oprócz miłości, która mogą sama zaoferować i ewentualnie otrzymac od niego. Dzieci jeśli się ma to wiąże się to bardziej z obowiązkami, z rezygnacją z częsci siebie. Trudno mówić o przyjemności, kiedy  trzeba po kilka razy w nocy wstwać, a jak tych dzieci jest więcej, to można sobie wyobrazić ile tych nocy było, jest i będzie? Kiedy trzeba się solidnie nagimnastykowac,żeby dzieciom zapewnić byt, żeby miały szczęśliwe dzieciństwo? Czy na to wszystko człowiek by się zdecydował, gdyby nie wartość najwyższa , jaką jest miłość do dziecka , ta bezinteresowna? Przecież to wszystko, ten wkład w trud wychowania, daje jedynie gwarancję tego,że dzieci  o nas kiedyś nie zapomną,że oddadzą tą miłość, którą otrzymały. Oddadzą nie tylko nam, ale swoim przyszłym
rodzinom ,które założą. Ta miłość to jest chyba najważniejsza inwestycja, która powinna zaprocentować w przyszłości. Nie pieniądze, nie markowe ciuchy,są najważniejsze , ale właśnie to poczucie bycia kochanym i akceptowanym.

Każde dziecko jest Błogosławieństwem, dla rodziców, dla rodzeństwa. Kiedy przyjmuje się je z radością, mimo trudności życiowych, to to dzieciątko ma gwarancję szczęścia i miłości.
Patrząc na to od tej strony, to ja nigdy nie byłabym  w stanie powiedzieć,że więcej dzieci nie chcę, bo każde ewentualne dziecko ,które miałoby się u nas pojawić, od początku byłoby niezaakceptowane. Mówiąc "nie" mojemu przyszłemu dziecku, mówiłabym "nie chcę Cię". Nigdy tak naprawdę nie mamy gwrancji,że to dzieciątko się nie pojawi, więc ja zawsze mówię, jeśli się u nas zjawisz ,będziesz chciane i kochanę. Ja Ciebie chcę. Jeśli tylko taka będzie Wola Boża .

Czy można też odmówić dzieciom radości z posiadania rodzeństwa? Kiedy słyszy się takie słowa:
" Mamusiu dziękuję Ci,że urodziłaś Maksia, czy Mikołaja,on jest taki kochany, tak bardzo go kocham " -czy nie warto ???

Damian, Szymek , Hania , Franuś, Antoś [*], Tymuś, Mikołaj , Maksiu  ...

Dziękuję za nich każdego dnia. Za tych co są z nami i za to dzieciątko, które było tak krótko z nami.

                         



7 komentarzy:

  1. Anetko, wstrzeliłaś się idealnie swoimi przemyśleniami w dzisiaj czytany list od biskupów.To straszne że niektórzy "rodzice" postrzegają własne dziecko jako dodatkowy wydatek i zagrożenie dla siebie.Tym bardziej - Dzięki za Twoje świadectwo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Aga.Chyba bym sie mocno głowiła kto to napisał, gdybys mi na gg tego nie napisała;-)))
      To był zupełnie spontaniczny wpis. Nie wiedziałam jakie będa dzisiaj czytania. Tak widocznie miało byc :)
      Całujemy Was Agusia mooooocno.Usciskaj Marcinka i Wiskę ode mnie:)

      Usuń
  2. Pięknie to napisałaś:)! a "dawna ja" skuliła się ze wstydu, bo ja zawsze miałam swój plan i rościłam sobie prawo do decydowania o ilości posiadanego potomstwa:( czasu niestety nie cofnę:(
    Całym sercem jestem z Tobą kochana Anetko:) i obiema rękami podpisuję się pod Twoim postem-z resztą...napisałaś go w naszą 22 rocznicę ślubu, w dniu ślubu mojej córki i chrztu wnuka-ja mając już za sobą to co przeszłam, przeżyłam i przemyślałam wspieram moją córkę jak mogę - ja wsparcia nie miałam-moi bliscy twierdzili, że 2 dzieci wystarczy na te biedę:(:(:( ja moim dzieciom takich herezji nie głoszę za to przedstawiam im świadectwa ludzi, którzy mając kilkoro dzieci nie "klepią przysłowiowej biedy" oraz tych, którzy mają jedno lub dwoje dzieci i kiepsko wiążą koniec z końcem a prawda jest taka, że kto z Bogiem to i Bóg z nim i jak Bóg da dziecko to i da na dziecko i chcę żeby to zapamiętali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Sydoniu.
      "Dawna ja" myślała podobnie jak Twoja "Dawna ja" ,tylko dzięki Bogu dostałam szansę,żeby zmienić to myślenie. Ze wsparciem rodziny to ja mam podobnie, ale na szczęście ich zdanie w tym temacie ma małe znaczenie. Oni swoje życie niech przeżywają po swojemu;-)
      Ja tylko mam nadzieję,że moje dzieci nie będa się bały dzieci i odważnie będą współpracować z Panem Bogiem. Będą mieć też nasze Błogosławieństwo. No ale na to musze jeszcze poczekać. Najstarszy syn ma dopiero 16 lat ;-)

      Usuń
  3. Bóg zapłać:) kochana Anetko, Ty byłaś u mnie a ja w tym samym czasie byłam u Ciebie:):):)
    Co do rodzinki, to kochamy się bardzo i wszyscy mieszkamy w jednym domu, (tylko każdy ma swoje mieszkanie) taki duży rodzinny dom-jest bardzo fajnie i wesoło choć czasem tak zwyczajnie są małe "zgrzyty" ale zawsze przed snem staramy się pojednać, bo to nam wpoiła nasza śp.mamusia..

    OdpowiedzUsuń
  4. W radości przed Bogiem, mamy 1 do 1. W radości Naszej tej ziemskiej prowadzisz 7 do 2.
    Ale do najmłodszego Maksia, ja się w pewien sposób przyznaję.
    Nie byłem przy poczęciu, ale już przy narodzinach, prawie :)
    Później nawet się nim chwilkę zajmowałem.
    I pewnie jeszcze będę miał okazję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tam gdzieś na górze pląsają sobie razem te Nasze Aniołki :-) ?

      Tak, mieć takie wsparcie duchowe na odległość, to jakby być obok ;)
      Okazję ,to ja mam nadzieję,że będziesz mieć jeszcze nie jedną.
      A następnym razem Maksia będziesz mógł wziąć już za rączkę ;-D.

      Usuń