Nasza rocznica:)

17 lipca 2013

Mam trzy latka

 To już 3 lata!!!!!! 3 lata temu na świat przyszedł Mikołaj. Mój kochany prezencik :)

Mikołajku nasz kochany!!! Dziś są Twoje urodziny...rośnij nam na mądrego i dobrego człowieka, takiego który będzie chciał dla innych dobra, ale i sam bądź dobrem dla ludzi.
Życzę Ci błogosławieństwa Bożego,wszystkiego co jest dla Ciebie dobre, dużo radości i jak najmniej smutków. Bądź zawsze szczęśliwy, pogodny i uśmiechem swoim zarażaj innych.

Kochamy Cię Mama i Tata oraz  rodzeństwo :)


  Troszkę wspomnień :)

                                           na rękach u Hani


                                              Z najstarszym Bratem i roześmiana Hanią :)


Pierwsze przymiarki do piłki nożnej ;)


Pierwsze kroczki :D

Nauka obsługi komputera ;)


A taki jestem "dzisiaj" 




A tu z moim rodzeństwem :)











       

16 lipca 2013

Nie można być obojętnym !!!!!!!

Dodałam to na FB , dodam i tutaj, bo kiedy to przeczytałam to aż się zagotowało we mnie !!! O tym trzeba wiedzieć, o tym trzeba trąbić !!!!

Wierzyć się nie chce, do czego człowiek może być zdolny !!!! Koszmar i tego uczą na medycynie ????? Jak złym człowiekiem trzeba być, żeby coś takiego robić i na coś takiego się godzić !!!! Tak się dokonuje morderstwo w świetle prawa !!! Kto jest zwolennikiem likwidowania, zabijania dzieci tylko dlatego,że są chore niech sobie poczyta o metodach tzw. "terminacji ciąży"!!! :( :(  :(

Podręcznik do zabijania dzieci !!! Tutaj 

                           

13 lipca 2013

Wysokie progi ? ;)

Po powrocie z rekolekcji, rozmawiam z Frankiem (8 lat) o wrażeniach ze Stadionu, potem na pytanie czy nastepnym razem jedziemy, oczywiście odpowiedział, że "tak mamusiu, jedziemy".
Idąc za ciosem, będąc przy temacie religijnym, pytam się go, czy będzie chciał być ministrantem jak starsi bracia? Franuś odpowiada:
" Tak mamusiu, ja będę chciał być nawet Papieżem ! "

10 lipca 2013

To było piękne

Zapewne od czasu do czasu będę wracać wspomnieniami do tych wspaniałych chwil na Stadionie. Dzisiaj znalazłam na you tube, coś co mnie wówczas bardzo wzruszyło. Może jakość nie najlepsza, ale słychać...słychać prawie 60 tys. głosów śpiewających "Gloria in exelsis Deo"...łzy mi się lały, głos się łamał podczas śpiewania...
Piękne to było...
Dziękuję Ci Boże za ten piękny czas :)


8 lipca 2013

Za daleko


Pisałam przed chwilą maila do znajomej ...no własnie pisałam.
Kurcze , wszystkie bliskie mi osoby mieszkaja tak daleko ode mnie. Tu mam rodzinę, z którą mam świetny kontakt, ale te Osoby, które chciałoby sie  mieć obok, są tak daleko.
Rozsiani dosłownie po całej Polsce,  a niektórzy są już nawet poza granicami.
Dzięki Bogu jest ten internet, są komórki... świat dzieki nim troszkę zmniejszył swoje rozmiary i można w jakis tam sposób być "blisko" .
Dobrze jest kontakt wirtualny przełożyć na ten realny - rozmowa przez telefon, czy spotkanie. Jak to pierwsze jest bardzo mozliwe, tak już z tym drugim gorzej. Wiadomo odległość = koszty. Ale i to warto przeskoczyć, bo kontakt z człowiekiem jest bezcenny. Prawdaż?
Pisanie maila czy nawet telefoniczna rozmowa,  to jednak nie to samo, co spotkanie i rozmowa przy kawce, rozmowa twarzą w twarz,w cztery i więcej oczu ...  niocenione
Ech te odleglości i ceny paliwa...
                          



                                                 









7 lipca 2013

Jezus na Stadionie ...

Spotkanie z Jezusem na Stadionie zakończone...szkoda. To był piękny i błogosławiony czas, ale też bardzo trudny.

Pojechaliśmy tam w kilka osób, aby uczestniczyć w modlitwach uwielbienia, w Eucharystii, aby w ogromnej wspólnocie i jedności przeżywać czas Radości ze spotkania z Jezusem.

58 tysięcy - to liczba uczestników . Z tylu gardeł wydobywał się wspólny śpiew i modlitwa.
Tyle samo par dłoni oddawało oklaski Jezusowi, za to że jest i za to co robi z naszym życiem .

Piękny i radosny było to czas. Jednak Pan Bóg przygotował też dla nas i trudne doświadczenie.
Może po to, żeby zobaczyć, czy w obliczu śmierci najbliższych Osób potrafimy nadal Go czcić z taką samą siłą.

Sławku...Przyjacielu... Mieliśmy tam przeżyć Radosny dzień. Na godzinę przed Eucharystią dowiedziałeś się, że zmarła Ci Mama.
Od razu u mnie pojawiło sie pytanie, dlaczego to się stało akurat w takim dniu ???
Dzisiaj przyszło mi kilka odpowiedzi na myśl. Śmierć przybliża człowieka do Nieba. Jest to czas zadumy nad życiem i śmiercią. A w tej chwili, kiedy ktoś odchodzi staje się tym kawałkiem Nieba.Świadomość, że Ktoś bliski jest i ogląda już oblicze samego Chrystusa. My mogliśmy adorowac Go w Najświętszym Sakramencie. Twoja Mama mogła adorować Chrystusa patrząc na Niego.

Był to czas modlitwy, uwielbienia i w tym momencie mogłeś to wszystko oddać za Mamę.
Może to obcowanie tak bliskie w Duchu Świętym pozwoliło Ci łatwiej przez to przejść?
Dla mnie, to również było trudne doświadczenie. Patrzeć na cierpienie Przyjaciela. Nie umiałam Ci pomóc,mogłam tylko ofiarować swoją modlitwę i być przy Tobie w takiej chwili. Dziękuję za to.  Gdyby to był inny czas, to byłabym tylko na duuużą odległość.
Pan Bóg, zapewne wybrał na przejście Twojej Mamy najlepszy czas.
On wszystko przewidział...

Wieczny odpoczynek racz Jej dać Panie, a światłość wiekuista niechaj Jej świeci na wieki wieków +
[*]

Jeśli za rok będzie organizowane znowu takie spotkanie modlitewne, to bez zastanowienia jadę. Choćbym musiała jechać przez cała Polskę do Gdańska, to pojadę.Jeśli nie będzie poważnych przeszkód oczywiście.
Ci co mają małe dzieci, niech biorą wózki, kocyki i tez jadą. Mnóstwo rodzin było z maluszkami.Miejsce na "murawie" było dla nich przewidziane.
Cały dzień, z mocą Ducha świętego da się wszystko wytrzymać, nawet brak snu.
Ja nie spałam 40 godzin.
Jedną noc jechaliśmy, w drugą wracaliśmy. Sen przyszedł dopiero o 3 rano w drodze powrotnej do domu...ale jak szybko taka podróż minęła...:)

Szkoda, że ten dzień się skończył, powrót do szarej rzeczywistości...ech chciałoby się dłużej trwać w takiej uduchowionej atmosferze...
















4 lipca 2013

Jezus na Stadionie Narodowym :)

Jedziemy.

Jeśli nic się nie wydarzy, to z piątku na sobotę, około 2 w nocy wyjeżdżamy do Warszawy.
Bardzo się cieszę na te rekolekcje z o. Bashobora.
Cieszy mnie dodatkowo to,że jedziemy całą ekipą, a raczej spotykamy się tam na miejscu i będziemy mogli wspólnie uczestniczyć w tych rekolekcjach.

To będzie piękny i błogosławiony czas.

Oby tylko Babcia poradziła sobie z maluchami, które zostają w domu pod jej opieką.
Będzie musiała dac sobie radę.
Bliźniaki zabieramy ze sobą, więc będzie mieć cicho i spokojnie  :)

Plan rekolekcji wygląda tak:

8:00 wejście na stadion
9:00 rozpoczęcie i różaniec
9:30 uwielbienie
10:00 Konferencja I - o. John Bashobora
11:30 Przerwa na kawę
12:00 Konferencja II - o. John Bashobora
13:30 Przerwa na obiad
15:00 Koronka do Bożego Miłosierdzia i uwielbienie
15:30 Konferencja III - o. John Bashobora
17:00 Przygotowanie do Eucharystii
17:30 Eucharystia - przewodniczy i wygłosi homilię Bp Marek Solarczyk
19:30 Przerwa na kolację
20:30 Adoracja Najświętszego Sakramentu i modlitwa o uzdrowienie - o. John Bashobora
22:00 Zakończenie




2 lipca 2013

Melancholijnie...

Jest 2 w nocy. Od trzech godzin usiłuję zasnąć i nic z tego nie wychodzi, więc wstałam , zrobiłam inhalację, o której zapomniałam wieczorem i jak na razie sen nie przychodzi.
Jakiś taki nastrój wczorajszo-dzisiejszy nie bardzo się zrobił. Chłodem dzisiaj powiało i nie tylko na dworze...
Nie mogę narzekac na brak ciepła w domu, ale nie zawsze jest idealnie i dzisiaj, a raczej wczoraj tak było. Nie było idealnie.
Niby człowiek otoczony ludźmi a czasem można odczuć samotność. Są ludzie a jakby ich nie było, pojawiają się i znikają.
W domu dzieciaki zajęte swoimi sprawami, trochę poprzebywały z mamą, ale potem poszły spać, Mąż ma jakieś obowiązki i zwieszony nos...
Melancholia mnie taka dziś/wczoraj dopadła jak dawno nie było.
Gdzieś radość i pogoda ducha uciekły, schowały się . Zapewne to chwilowe, ale w tej chwili jest i spać nie pozwala.
Czy to normalne, że taki nastrój się pojawia? Zwykle hołduję zasadzie, że chrześcijanin to człowiek radosny i taka staram się być, ale dzisiaj mi nie po drodze z tą radością, rozminęłyśmy totalnie.
Nie lubię marudzić, ale musze to wyrzucić z siebie.
Idę zaraz do łóżka , może sen nadejdzie...a nowy dzień może będzie lepszy ???