Nasza rocznica:)

23 października 2012

Trochę refleksji ...

Wczorajszego wieczoru obejrzałam program "Tomasz Lis na żywo" .Nie poświęciłabym mu swojej uwagi, gdyby nie temat,  jaki został tam poruszony. Myślę ,że jest to zbyt ważny problem dzisiejszych czasów, zeby przejść nad tym obojętnie.

Ostatnio nasi posłowie głosowali  za tym czy chore dzieci będące w łonach matek mają prawo do życia , czy dla "ich dobra" lepiej je zlikwidować. Ważył się też los dzieci poczętych w wyniku czynu zabronionego oraz dzieci , które rzekomo zagrażają życiu i zdrowiu swoich mam. . Dlatego też, była to dobra okazja  aby podjąć ten, jakże kontrowersyjny temat w tym programie.

Pan Lis zaprosił do studia m.in. trzy osoby rodzaju żeńskiego (celowo tu nie używam słowa "kobiet", bo postawa jaka reprezentuje te panie, zaprzecza ichj kobiecości) ,które usiłowały przekonać słuchaczy i swoich przeciwników do "tylko słusznej racji". Tak więc były to, posłanka Senyszyn, wicemarszałek Wanda Nowicka i jeszcze jedna "kobieta" , której nazwisko nie utkwiło mi w pamięci.
Dla kontry, zostali zaproszeni Pani poseł Beata Kempa,Pan poseł Żalek i mama dziecka , które urodziło się z zespołem Downa.

Kto może polecam obejrzeć Program Tomasza Lisa jest dostępny w internecie. Nie jestem wielbicielką tego programu, jednak wart jest posłuchania ,dla poruszonego tam tematu.'

Ja powiem w skrócie jeszcze od siebie  to, co mi się nasuwało na myśl  podczas słuchania tej dyskusji ...

W przypadku tych trzech "kobiet" (Senyszyn, Nowicka i ta pani, której nazwiska nie pamiętam), wykształcenie wybitnie nie idzie tu w parze z mądrością życiową . Widoczny był tu brak rzeczowych argumentów  w powtarzanych jak mantra bezsensownych stwierdzeniach, wyuczonych niczym regułki, bez próby zrozumienia tego, czym jest życie ludzkie, jaką jest wartością. Dyskusję swoją opierały tylko i wyłacznie na swojej subiektywnej ocenie.

"Dyskutantki" okazały całkowitą ignorancję z dziedziny biologii, a konkretnie rozwoju człowieka ,uparcie twierdząc,że płód to nie dziecko.Ech szkoda gadać. Podejrzewam,że gdyby nawet do tej rozmowy włączył się lekarz z tytułem profesora ,który by udowodnił im,że od samego początku mamy do czynienia z człowiekiem, istotą ludzką, ich ciasne umysły nie byłyby tego w stanie zrozumieć.

Ja, kiedy słucham takich dyskusji, a sczególnie z udziałem w/w posłanek (mam na myśli panią Senyszyn i Nowicką ), nie umiem się powstrzymać przed dosadną oceną ich postępowania. Głupota bije na odległość i aż się dziwię,że mają one tak duze poparcie wśród wyborców .

Jak miód na serce , w tej rozmowie były argumenty Pani Poseł Beaty Kempy  i  słowa, świadectwo zaproszonej mamy dziecka z zespołem Downa. Pięknie mówiły o wartości każdego poczętego życia.
Nie pomijam również Pana Posła Żalka z PO, który głosował zgodnie ze swoim sumieniem, nie poddając się dyscyplinie partyjnej. Tu kieruję dla niego moje słowa uznania. On również stanał po stronie obrońców życia dzieci nienarodzonych.

Mam  nadzieję, pomimo wielkiej niechęci do Pań Senyszyn i Nowickiej, że kiedyś życie zweryfikuje ich poglądy i z zatwardziałych zwolenniczek zabijania dzieci, staną się ich obrońcami. Cuda się zdarzają.

21 października 2012

Grzyby, las i My

Mamy piękną jesien i oby jak najdłużej, choć dzisiejsze prognozy zapowiadają już zmianę pogodę. Niestety.

Niedzielny  ciepły dzień, wykorzystaliśmy na rodzinny spacer po lesie. My starzy, zapaleni grzybiarze,  podziwialiśmy to co oferuje runo leśne i  poszukiwaliśmy grzybów. Dzisiaj to wyglądało prawie tak jakby te grzyby poszukiwały nas. Co krok to grzyby , i to nie jeden a całe stado. Tylko brać kosę i kosić.
Jak wyjeżdżaliśmy z domu, to przezornie i tak na wszelki wypadek wzięliśmy małe wiaderko (mąż miał jeszcze przy sobie dwie reklamówki) , bo a nóż widelec będziemy mieć szczęście i trafimy na przypadkowego grzybka? A tu tylko postawiliśmy nogi  w lesie, w naszym stałym miejscu, patrzymy jest podgrzybek, za chwilę drugi...piąty ...dziesiąty. Wiadrko zapełniliśmy w pół godziny. Kolejna godzina obfitowała zapełnieniem podgrzybkami reklamówki .
Dzieciaki, a pojachała z nami "tylko" czwórka dzieci złapały bakcyla na poszukiwanie grzybów, co raz to krzyczały "tato chodź tu, mam grzyba! o następny! o jest ! o jacie jaki wielki !!!" Mimo ,że zmęczone z radością wędrowały z nami przez las w poszukiwaniu mateiału na uszka wigilijne i sosik.
Ja z Maksem w nosidełku   też czynnie uczestniczyłam w zbieraniu grzybów.
Jest radość, jest satysfakcja.
Kiedy wchodziliśmy do lasu , w naszych głowach pobrzmiewały słowa piosenki, która powinna zostać hymnem grzybiarzy "Kiedyś Cię znajdę" Reni Jusis" ;-)
Ile razy myślę o grzybach, tyle razu śpiewa mi się ta piosenka ;-D.

"Ile jeszcze mogę znieść
Niepewność obezwładnia mnie
Czekam licząc każdy dzień
W nadziei, że pojawisz się
Byłam kiedyś już o krok
Wyraźnie wyczuwałam Go
Trafiłam jednak na Twój cień
Mimo tego ciągle wiem

Kiedyś Cię znajdę...znajdę Cię
W końcu znajdę
Jestem coraz bliżej wiem...

Ile jeszcze mogę znieść
Cierpliwość kiedyś kończy się
Ostrożnie stawiam każdy krok
Tak łatwo jest popełnić błąd
Czasem w stresie boję się
Że nagle mogę minąć Cię
Jak rozpoznać że to Ty
Będę szukać Cię z całych sił...

Kiedyś Cię znajdę...znajdę Cię
W końcu znajdę
 Jestem coraz bliżej wiem..."

                                                                                         W połowie zbiorów
                                                                                             Szaleństwo z liśćmi

 
Uroki Jesieni

  
Nasze zbiory :D





6 października 2012

Być rodzicem

Dzisiaj trochę refleksji nad sensem "posiadania" dzieci. Posiadania?Moze  raczej dawania życia dzieciom.
Dzieci się ma, ale nie dla siebie, są nam dane w darze,   tylko chwilowo i przejściowo. Przychodzą na świat nie dla nas. My rodzice mamy za zadanie ukształtowac i nadac im jakąś formę.Najlepszą jaką potrafimy.
Pewnie nieraz usłyszało się od własnego dziecka w chwili jakiejś złości ,kłótni " po co mnie urodziłaś, wolałbym/wolałabym aby mnie nie było".
Sama stanęłam kiedyś przed takim pytaniem ze strony syna . Tłumaczyłam mu, że po to,żeby mógł żyć dla innych, bo ja z tego tytułu nie mam zbyt wiele korzyści ,oprócz miłości, która mogą sama zaoferować i ewentualnie otrzymac od niego. Dzieci jeśli się ma to wiąże się to bardziej z obowiązkami, z rezygnacją z częsci siebie. Trudno mówić o przyjemności, kiedy  trzeba po kilka razy w nocy wstwać, a jak tych dzieci jest więcej, to można sobie wyobrazić ile tych nocy było, jest i będzie? Kiedy trzeba się solidnie nagimnastykowac,żeby dzieciom zapewnić byt, żeby miały szczęśliwe dzieciństwo? Czy na to wszystko człowiek by się zdecydował, gdyby nie wartość najwyższa , jaką jest miłość do dziecka , ta bezinteresowna? Przecież to wszystko, ten wkład w trud wychowania, daje jedynie gwarancję tego,że dzieci  o nas kiedyś nie zapomną,że oddadzą tą miłość, którą otrzymały. Oddadzą nie tylko nam, ale swoim przyszłym
rodzinom ,które założą. Ta miłość to jest chyba najważniejsza inwestycja, która powinna zaprocentować w przyszłości. Nie pieniądze, nie markowe ciuchy,są najważniejsze , ale właśnie to poczucie bycia kochanym i akceptowanym.

Każde dziecko jest Błogosławieństwem, dla rodziców, dla rodzeństwa. Kiedy przyjmuje się je z radością, mimo trudności życiowych, to to dzieciątko ma gwarancję szczęścia i miłości.
Patrząc na to od tej strony, to ja nigdy nie byłabym  w stanie powiedzieć,że więcej dzieci nie chcę, bo każde ewentualne dziecko ,które miałoby się u nas pojawić, od początku byłoby niezaakceptowane. Mówiąc "nie" mojemu przyszłemu dziecku, mówiłabym "nie chcę Cię". Nigdy tak naprawdę nie mamy gwrancji,że to dzieciątko się nie pojawi, więc ja zawsze mówię, jeśli się u nas zjawisz ,będziesz chciane i kochanę. Ja Ciebie chcę. Jeśli tylko taka będzie Wola Boża .

Czy można też odmówić dzieciom radości z posiadania rodzeństwa? Kiedy słyszy się takie słowa:
" Mamusiu dziękuję Ci,że urodziłaś Maksia, czy Mikołaja,on jest taki kochany, tak bardzo go kocham " -czy nie warto ???

Damian, Szymek , Hania , Franuś, Antoś [*], Tymuś, Mikołaj , Maksiu  ...

Dziękuję za nich każdego dnia. Za tych co są z nami i za to dzieciątko, które było tak krótko z nami.