Nasza rocznica:)

24 stycznia 2013

Eutanazja? - Nie, dziękuję!!!

Wczoraj przeczytałam szokujacy artykuł na temat eutanazji. Ostatnio w mediach coraz cześciej ( niestety) slyszy sie ten termin, zapewne celem oswojenia wszystkich z tym patologicznym zjawiskiem.
Podejmuje się "dyskusję" nad czymś nad czym dyskutować się nie powinno. Życie ludzkie jest wartoscią i należy je chronić od samego poczęcia aż do naturalnej śmierci. Tu nie ma żadnych kompromisów, bo jedno ustępstwo rodzi kolejne, a potem następne i następne. I do czego nas to zaprowadzi? Czy dążymy do tego co dzieje się już w Holandii ? Czy moje pokolenie będzie mogło bezpiecznie się czuć korzystając z pomocy lekarzy?
Mam nadzieję, że lekarze pozostaną lekarzami , którzy ratują życie i zdrowie człowieka a nie je odbierają w imię nieludzkiego i dla mnie niepojętego "dobra", że zawsze pozostaną Kimś kto niesie nadzieję, a nie lęk i strach.

Artykuł i historia , która mnie tak poruszyła znajduje się tutaj KLIK.  
                                           PRZECZYTAJ KONIECZNIE !!!!!


22 stycznia 2013

Kraina pełna lodu

Dzisiaj rano nim wstałam otrzymałam od męża informację, że samochód jest tak skuty lodem,że nie da się do niego dostać. W związku z tym dzieiciaki zostały w domu. Wolałam nie ryzykowac połamanychg rąk i nóg. Droga do szkoły, podobnie jak samochód była cała pokryta grubą warstwą lodu.
Pięknie jest na zewnątrz, ale i niebezpiecznie.
Postanowiliśmy utrwalić to zjawisko i wyszliśmy z Frankiem zrobić zdjęcia. Franuś tylko skomentował,że mamy dzisiaj ''epokę lodowcową" ;)

A oto co udało nam się dzisiaj utrwalić
                              

                              
















21 stycznia 2013

Minął czas... dobry czas

Ale wszystko jeszcze przed nami ;) chyba .

Tak ten czas leci... ostatni wpis był ponad miesiąc temu. U nas wszystko i nic .Jak na porę zimową przystało, choroby od czasu do czasu się plączą. Jak tamten rok był pod tym względem super, czyli zero chorób, tak ten sezon jesienno- zimowy jest znacznie "lepszy" od zeszłorocznego.
Od października począwszy przeszliśmy już w domu wysypki bostońskie ( paskudztwo, ze hej) , infekcje, katary, a w przypadku Maksa dwukrotne zapalenie uszu.Obecnie w trakcie leczenia.

W międzyczasie były Święta Bożego Narodzenia, tu na szczęście wszyscy w pełni zdrowi. Same Święta minęły pięknie. Pierwsze  z Maksem, tzn w sumie już drugie z nim , ale pierwsze, w których aktywnie mały uczestniczył, łącznie z rozbrajaniem choinki. Choinka wytrzymała do 6 stycznia. Dzień wcześniej przyjmowaliśmy księdza z kolędą a w niedzielę było rozbieranie choinki. W tym roku nasze Drzewko świąteczne po kilku dniach wyglądało dośc żałośnie. Maks upodobał sobie ściąganie bombek z choinki, więc wszystkie z dolnych gałązek wywędrowały na wyższy poziom. Łańcuch, pod koniec wisiał gdzie popadnie, a światełka świeciły niekoniecznie na choince. Część z nich Maksiu ściągnął na podłogę a i te na gałązkach się poprzemieszczały.

Dzieciaki troszkę pomagały w przygotowaniach do Świąt smażyły rybę, robiły bombki ze styropianu , cekinów i wstążeczek i szpilek( 7 pudełeczek szpilek zużyliśmy na te bombki!!!) . Ja  też je robiłam . Świetna zabawa a efekt niesamowity . Pierniczki były upieczone, ale z braku czasu nie zawisły już na choince.

W Wigilię stolarze przywieźli nam nowy stół, zamówiony miesiać wcześniej. Jak miło było przy ładnym stole spożywać kolację wigilijną.

Troszkę wspomnień było, a  na bieżąco postaram się częściej coś napisać, choć ciężko u mnie z mobilizacją.
Ostatnie dni są pod znakiem Maksa. Maks maruda nie dał nic zrobić. Chory to i rączek się domagał, a ja już miałam czasami dość.
No ale takie są uroki macierzyństwa, nikt nie obiecywał ,że będzie lekko i chyba ze wszystkim tak jest...

Minął czas Świąt, a szkoda, bo to był piękny czas :)

                                                      Chwile spędzone na maminych kolanach
                           
                                                   Świateczna krzątanina bliźniaków...;-)
             

                                                    Maksiu z chochlikami w oczkach
                                                       Nasz nowy stół

                                               
                                            Spacerek zimową porą
                                           
                                          Tymcio
                                            Też spacer ale jeszcze bez śniegu